Teatralny lipiec

Lipiec był dla mnie miesiącem intensywnej pracy teatralnej. Tym ciekawszej, że adresowanej do ludzi w bardzo różnym wieku. Mój typowy dzień w pierwszym tygodniu lipca wyglądał tak: rano dzieci – 6+ lat, po południu seniorzy 60+. Z tymi po środku (no, powiedzmy, między 17+ a 50+) udało mi się popracować na 3 dniowym warsztacie w Węgajtach.

W pracy z każdą z tych grup uzyskałam wiele radości i satysfakcji. Były to spotkania, które zapamiętam na długo.

Dzieci – to byli uczestnicy „Teatralnego lata w Bullerbyn”. Dodatkowym przeżyciem było dla mnie to, że pierwszy raz pracowałam razem z moją córką Olgą (też psycholożką). Udało nam się zrobić codziennie mini spektakl. Dzieci z zapałem uczyły się teatralnej improwizacji. Wykonywały teatralne lalki z czego się dało np. królewny ze skarpetek, wielogłowego smoka z kartonowych pudeł. Stworzyły też wiele przejmujących kreacji aktorskich – szczególnym powodzeniem cieszyły się dobre wróżki i okrutni czarodzieje. Aktorzy sami tworzyli scenariusze widowisk, więc czasem było przerrrrażająco, zwykle jednak wszystko dobrze się kończyło. Sądząc po listach , które teraz przychodzą od uczestników nie tylko my dobrze się bawiłyśmy, lecz także nasi podopieczni.

Seniorzy zebrali się w teatrze Baza, żeby stworzyć spektakl – oparty na improwizacji, osobisty, stanowiący ekspresję doświadczeń, emocji i przemyśleń aktorów. No i stworzyli. Szóstego lipca była premiera. Bez fałszywej skromności stwierdzam, że powstał spektakl m o ważnych sprawach, bardzo wzruszający. Aktorzy-seniorzy! Dziękuję Wam za odwagę dzielenia się własnymi doświadczeniami oraz mówienia o własnych wartościach, za naturalność, za wasze emocje! Filmowy skrót spektaklu, zrealizowany przez Katarzynę Dwilińską, można zobaczyć na YouTube.

„Ci po środku” – czyli uczestnicy warsztatu w Węgajtach – to byli ludzie pracujący z innymi ludżmi, którzy chcieli poznać trochę pracę metodą Teatru Obrzędowego. Warsztat nosił tytuł „Teatr jako wehikuł zmiany. Podstawy teatru obrzędowego”. Mieliśmy tylko 12 godzin, ale praca poszła naprawdę głęboko. Jestem pod wrażeniem mobilności, zaciekawienia i umiejętności koncentracji uczestników. Tu też trzeba było dużo odwagi – w końcu mierzyli się z samymi sobą.

Jest szansa, że to początek Szkoły Teatru Obrzędowego, ale ciii… żeby nie zapeszyć.


Póki co zapraszam wszystkich dorosłych do grupy terapeutyczno-rozwojowej. Ruszamy we wrześniu w teatrze Baza. Trwają też zapisy do grupy przeciwdziałającej wypaleniu dla osób pomagających innym.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz