Drzewo widzenia dobrego i złego

Adam i Ewa jedli owoc. Gryźli wilgotny, słodki miąższ. Delektowali się orzeźwiającym sokiem. A potem rozejrzeli się dookoła i nic nie było takie jak dawniej.

Dawniej ptak był puszystością i śpiewem, lotem albo walką z twardością skorupki. Patrząc na ptaka widzieli ptaka. Teraz nie widzieli ptaka tylko swoje oceny: lubię, że ptak… bądź nie lubię, że ptak… Czy dobrze, że usiadł? Czy pasuje mi, że śpiewa? Może lepiej byłoby gdyby milczał. I po co to całe latanie. Dobrze, że lata. Niedobrze, że lata. O fu! Zjadł robaka! Po co komu taki robak! Jestem zdecydowanie przeciwko robakom!

Kiedyś kwiat był kwiatem. Teraz pachniał ładnie lub brzydko, zdobił albo szpecił. Pasował albo nie pasował. Był „rośliną pożyteczną” albo” zwykłym chwastem”. Wobec tylu decyzji kwiat znikał.

Kiedyś patrząc na Adama Ewa widziała Adama. Kiedyś patrząc na Ewę Adam widział Ewę. Tak, byli tu razem. W pełnej harmonii z całym otoczeniem. Teraz Adam próbował poprawić Ewę. Miała wprawdzie pewne zalety. Np. niektóre partie jej ciała dostarczały Adamowi sporo radości. Ale miała i wady. Nie zawsze chciała tego, co on. Zachwycała się rzeczami, które jemu były zupełnie obojętne. Teraz Adam nie widział Ewy. Był zbyt zajęty wyobrażaniem sobie tego, jaka Ewa powinna być. Próbował ją sobie podporządkować, by doprowadzić do ideału. Ona jednak nie chciała się dostosować. Nawet jeśli się dostosowywała Adam nie był zadowolony. Może to, co robiła było dobre, ale nie tak dobre, jak by sobie życzył.

Ewa też już nie widziała Adama. Na próżno starała się go wychować. Ciągle zarówno wygląd, jak zachowanie Adama pozostawiały wiele do życzenia. Były wprawdzie w ich relacji rzeczy dobre. No, powiedzmy prawie dobre. Nie tak dobre jednak, żeby nie dało się ich poprawić.

Przede wszystkim znikł jednak rajski ogród. Tzn. ogród był, tylko zupełnie nie rajski. Była ziemia do skopania, nasiona do wysiewu. Krzewy do przycinania. A wszystko to dobre- niedobre, ładne- brzydkie, przydatne-nieprzydatne, udane-nieudane, pożyteczne albo szkodliwe. Nawet pogoda podlegała szczegółowej ocenie: za dużo pada- za mało deszczu, zbyt zimno- za ciepło itd. itd. Nie, to nie był już raj. To było istne piekło!

© Dagna Ślepowrońska
< Niedotrzymana obietnica .. Zobacz inne przypowiastki .. Czasobójcy >